Koronawirus, izolacja, zamknięcie, a co za tym idzie zmiana nawyków w relacjach z otoczeniem i nowa jeszcze bardziej wirtualna rzeczywistość. Tak, to wszystko przyniosła nam pandemia. Jaką moc zyskał wideoprzekaz w komunikacji?
Zarówno tej między najbliższymi, jak znajomymi z pracy, klientami, a także w zdobywaniu wiedzy. Podcasty, live’y ekspertów stały się czymś naturalnym, zupełnie jak relacje z wydarzeń kulturalnych – festiwal filmów online już nikogo nie dziwi. W tempie natychmiastowym musieliśmy przenieść się do sieci i przyzwyczaić się do „gadających głów” z ekranów komputera czy telefonu. Wracamy do normalności. Czy porzucimy tak wygodne live’y, podcasty, webinary? Chyba raczej nie…
Fajne, bo naturalne
Do sieci przenieśliśmy się wszyscy – zarówno gwiazdy, dla których występy przed kamerą są codziennością, jak i amatorzy – dla wielu były to debiuty, najczęściej przed ekranem telefonu. Łączy ich jedno – naturalność. Przekazy transmitowane na żywo obarczone są ryzykiem, że nagle coś się wydarzy rozleje kawa, ktoś wejdzie do pokoju, przerwie się łącze internetowe. Do tego przywykliśmy, co więcej jest to urocze. Czujemy, że taki niewyidealizowany i niedopracowany przekaz jest szczery, po prostu fajny! Możemy przy okazji zajrzeć komuś do domu, prawie go odwiedzić (bo kto nie przygląda się temu, co jest za mówiącym i jak wygląda jego mieszkanie?).
Telefon w dłoń!
Przedszkolanki śpiewające do dzieci zza ekranu swojego telefonu, prezentujące, jak z papieru złożyć żyrafę (i nawet najmłodsi musieli się do tego przyzwyczaić). WF przed kamerą, joga on-line, spektakl transmitowany w Internecie – kogoś jeszcze to dziwi? Szkolenia, wykłady, zajęcia, lekcje na zoomie, wyprzedaże sklepowe na live’ach szybko każdy z nas może stworzyć taką indywidulaną listę wiedoprzekazów, które pomogły mu w trakcie izolacji. Pedagodzy i szkoleniowcy – oni w pierwszej kolejności musieli opanować sztukę występów przed kamerą, zasiliło ich grono blogerów, specjalistów z różnych dziedzin czy kandydaci na prezydenta, tak chętnie korzystający z transmisji na żywo. Brawo za odwagę, bo zapewne dla wielu osób nie było to łatwe. Okiełznanie technologii, przełamanie się, aż w końcu występ – było to dużym wyzwaniem. Ale jak miło było ich zobaczyć!
Przykładem osoby, która świetnie wykorzystała czas pandemii jest chociażby Ewa Chodakowska, która codziennie organizuje treningi na swoich profilach społecznościowych. Gromadzi wielką publikę – każdy trening to niemalże 20 tysięcy widzów. Ktoś kiedyś napisał w komentarzach „Ewa nareszcie jesteś sobą!” i to jest dobra uwaga – transmisje mają w sobie dużo miejsca na szczerość i spontaniczność.
Wideo w firmie
Może warto przenieść tę modę na filmowanie do firmy? Oczywiście zapewne w pierwszej kolejności znajdzie się grono sceptyków, którzy będą bronić się przed występami. Nic dziwnego, nie każdy to lubi! Recepta – nie zmuszać, bo z pewnością znajdziemy w organizacji osobę skrycie (albo i otwarcie) lubiącą pracę przed kamerą. Mamy już grupę „aktorów”, warto teraz pomyśleć o scenariuszach. Może nudne instrukcje BHP urozmaicić filmem – obsada: pracownicy, scenariusz: zasady BHP, sprzęt: telefon komórkowy, trochę fantazji i gotowe. Życzenia dla kolegi z pracy w formie wideo od współpracowników – czemu nie? List od prezesa – wcale nie musi mieć formy pisanej…
Przyzwyczailiśmy się do wideorozmów – mają swoje wady (czasem trudno jest się przebić w dyskusji), ale także i wiele zalet (oszczędność czasu, dostępność w różnych miejscach, możliwość pracy z domu). Warto kontynuować ten zwyczaj. Wiemy już, że nie zawsze trzeba jechać na drugi koniec miasta, żeby odbyć spotkanie. A jak ktoś ma katar, to niech zostanie w domu i nie zaraża innych, a do spotkania dołączy w trybie online.
Zatem trzy, dwa, jeden, zero… kamera akcja!