Walentynki – na świecie i w języku
Dzisiaj kilka słów nie o "Walentynkach", lecz "walentynkach".
O tym, kim był święty Walenty, patron zakochanych (ale i chorych psychicznie), jak w tajemnicy udzielał ślubów, jak wtrącono go do więzienia i jak umarł śmiercią męczeńską, napiszą dziś pewnie wszystkie portale. Bo walentynki wpisały się w naszą kulturę na dobre. Ale czy każdy wie, że ich pierwowzorem był starożytny zwyczaj, według którego 14 lutego niezamężne rzymianki wrzucały do wielkiego dzbana kartkę ze swoim imieniem, losowaną następnie przez mężczyzn? Tę, której imię wylosował dany kawaler, stawała się jego partnerką na świąteczne zabawy, a zdarzało się, że i na całe życie.
Święto obchodzone jest dziś na całym świecie, choć zwyczaje poszczególnych krajów różnią się nieco. We Francji zamiast kartek wysyła się bukiety kwiatów z zaproszeniami na wydarzenie kulturalne: do teatru czy na koncert, a samotne kobiety spotykają się wieczorem i palą zdjęcia mężczyzn, którzy je odrzucili. We Włoszech osobie ukochanej kupuje się czerwoną odzież, natomiast w Japonii panie obdarowują mężczyzn czekoladkami: giri-choko otrzymują przyjaciele lub znajomi, natomiast honmei-choko wędrują do tego jedynego. W Czechach koniecznie trzeba na moście Karola w Pradze powiesić kłódkę, by miłość przetrwała. W Danii popularne stało się wysyłanie przez panów gaekkebrev, czyli dowcipnego, rymowanego listu bez podpisu. Zadaniem dziewcząt jest odgadnąć imię adoratora, by otrzymać od niego wielkanocne słodkości. 14 lutego w Estonii to nie święto miłości, ale przyjaźni, dlatego obdarowuje się upominkami osoby bliskie, a nie swoje połówki, natomiast Walijczycy w dzień św. Dwynwen (25 stycznia) wręczają ukochanym drewniane, rzeźbione łyżki zdobione miłosnymi symbolami. W Słowenii walentynki to pierwszy dzień, kiedy idzie pracować się w polu lub w winnicach. Słoweńcy wierzą również, że właśnie tego dnia ptaki łączą się w pary. Żeby jednak zobaczyć to na własne oczy, trzeba wyjść w pole… boso – nawet jeśli na zewnątrz panuje mróz, a na ziemi leży śnieg. W Niemczech symbolem dobrobytu, ale także pożądania jest… świnia! Zatem to ona, obok serduszek, pojawia się np. na kartach walentynkowych. Jak jest w Polsce, zależy od wieku, regionu, podejścia do tematu, ale nikogo nie dziwią kolejki w kwiaciarniach, czekoladki w kształcie serduszek czy romantyczne kolacje. Generalnie: o walentynkach się pamięta.
No właśnie – choć billboardy i wystawy sklepowe zdominowane będą przez „Walentynki”, to musimy pogodzić się z faktem, że 14 lutego obchodzimy jednak „walentynki”. Tak po prostu. Dlaczego? Odpowiedzi szukamy jak zwykle w słowniku, a ten wyraźnie wskazuje, że nazwy obrzędów, zabaw i zwyczajów zapisujemy w języku polskim małymi, natomiast nazwy świąt i dni świątecznych literami dużymi. A walentynki to właśnie – obok andrzejek, dożynek, tłustego czwartku czy sylwestra – obrzęd, według którego wysyła się listy lub wręcza drobne upominki osobom bliskim sercu. Nie jest to święto jak Wielkanoc, Nowy Rok czy Boże Narodzenie, którego nazwę z zasady piszemy wielką literą.