Wystąpienia publiczne
Internet, tysiące książek, setki fachowców oferujących usługi, które powinny dać umiejętności niezbędne do skutecznego wypowiadania się. Czegóż trzeba więcej, by opanować wszystko, co związane jest z pojawieniem się przed publicznością? Wydaje się, że wiedza jest na wyciągnięcie ręki, ale dlaczego tak niewiele osób robi na nas dobre wrażenie podczas takich wystąpień? Dlaczego tak niewiele ma coś do powiedzenia tak, byśmy słuchali z zainteresowaniem?
Nie śmiem podawać recepty, ale myślę, że najważniejszą przyczyną jest brak czy może niedostatek autorefleksji u osób, które próbują opanować tę trudną i niezwykle złożoną umiejętność, a właściwie zespół bardzo wielu umiejętności. Gdy zastanawiałem się nad tym, co łączyło, jakie cechy wspólne wyróżniały znakomitych mówców, pomyślałem o Demostenesie. Oczywiście niewiele o nim wiemy, postać na wpół mityczna, ale jednak mowy po nim pozostały. Zapamiętaliśmy, że wiele wysiłku wkładał w to, by pozbyć się wady wymowy. Zapewne też obserwował mówców, dostrzegał ich słabości i zalety, przykrawał to do siebie i myślał, jak błędów nie popełniać. Nie zauważyłem, by ktoś zwrócił uwagę na to, że Demostenes pracował sam!
To, jak uważam, łączyło wszystkich wielkich mówców, pracowali nad sobą sami. Ponadto byli oczywiście indywidualnościami, mieli silne charaktery, potrafili przeciwstawiać się schematom. Tacy byli: Sokrates, Jezus Chrystus, Abraham Lincoln, Emmeline Pankchurst, Adolf Hitler, Winston Churchil, Martin Luter King…
Jak zatem powinni zachować się ci, którzy chcą mówić lepiej?
Oczywiście, że można liczyć na pomoc fachowców, ale bardzo niewielu z nich, potrafi uruchomić ten najważniejszy element – samouczenie jako wynik pogłębionej samoświadomości.
Obserwuję z zainteresowaniem, jak kolejne osoby, które pojawiają się publicznie, zmieniają się pod wpływem pracy ze specami od wizerunku. Widząc ich myślę: „Zauważalne jest, że jesteś po kolejnych szkoleniach… Nie ma jednak siły w tym, co mówisz, nie jesteś przekonująca/y”.
Cóż to oznacza?
Według mnie tylko tyle, że nie przemyślałaś/eś tego, nie potrafisz mówić poprzez siebie. Nie jesteś świadoma/y, jaką/jakim jesteś. Albo to, co mówisz, nie jest szczere. W takiej sytuacji nigdy nie uda się wykrzesać tej iskry, tego czegoś, co decyduje o powodzeniu.
Samoświadomość to klucz do skutecznej wypowiedzi. Oczywiście przy zachowaniu wszystkiego, co niezbędne, a o czym wspomniałem wcześniej.
Samoświadomość pozwala nabrać siły, nabrać stanowczości, znajdować słowa inne od używanych powszechnie i przez to wyświechtanych, których siła uleciała wraz ze zbyt częstym, niejednokrotnie niewłaściwym i byle jakim używaniem.
Siła do dobrego mówienia jest w nas. Używajmy jej.
Krzysztof Mojzych